PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=726490}

Kapitan Marvel

Captain Marvel
6,7 108 999
ocen
6,7 10 1 108999
6,4 40
ocen krytyków
Kapitan Marvel
powrót do forum filmu Kapitan Marvel

Synonim bezbarwności

ocenił(a) film na 4

Nie miałem wielkich oczekiwań wobec tego filmu, a i tak wyszedłem z kina rozczarowany. W ostatnich latach Marvel przyzwyczaił mnie, że potrafi dostarczać solidne filmy, które mają na siebie jakiś pomysł. Niektóre z nich w ostatecznym rozrachunku wypadają średnio, ale zawsze coś po nich pozostawało. Czarna Pantera miała bardzo fajnie wykreowaną Waknadę, Ant-Man i Osa rozgrzewający serducho familijny klimat i całą zabawę ze zmniejszaniem/powiększaniem się, a Doctor Strange zabawy z perspektywą i kręcące się światy. A przecież te trzy filmy to nie jest szczyt możliwości Marvela.

Captain Marvel natomiast wypada nijako pod każdym względem. Wszystkie lokacje w których dzieje się akcja są nudne, nawet Kree, które raz pokazano z daleka, a potem przeniesiono się do zamkniętych lokacji. Ogólnie zamknięte lokacje to słowo klucz, bo większość pojedynków w filmie odbywa się gdzieś gdzie są cztery ściany. Czy to korytarze w budynku rządowym, czy statku kosmicznym. Jedynie sceny na początku filmu z ekipą Juda Lawa dawały radę, chociaż i tak ograniczenie widoczności przez mgłę „zamykało” całą scenerię.

Głowna bohaterka prezentuje się bezbarwnie w porównaniu z innymi bohaterami MCU. Nie wiem do końca czy Brie Larson nie czuje dobrze roli, czy zwyczajnie nie potrafiła ulepić niczego z kiepskiej reżyserii i scenariusza. Może w lepszych rękach będzie w stanie pokazać swój potencjał, lecz na razie Carol Danvers nie jest postacią, której losem chciałbym się przejmować. Nie pomaga też fakt, że ona nie ma jakoś dobrze zaznaczonego charakteru. Jest uparta i złośliwa i dba o ludzi na których jej zależy? Ciężko o większą klisze i to kiedy męskie odpowiedniki w postaci Starka czy Stranga robią to lepiej. Jej największą siłą według filmu jest to, że nigdy się nie poddaje i cokolwiek by się nie działo, podniesie się z ziemi. Tylko tyle? Ona dla mnie jest zwyczajnie ambitna i nie, żebym to krytykował, ale osobiście większe wrażenie i wzór do naśladowania wywiera na mnie Steve Rogers i jego origin.

Carol Danvers według jej solowego filmu musiała się głównie mierzyć z tym, że ludzie w nią nie wierzyli z powodu płci, kiedy od początku była utalentowana. Grała w baseball, jeździła na gokartach, a później okazała się być genialnym pilotem, który nie potrzebuje wiele, żeby pilotować nieznany mu statek. Kiedy otrzymuje moce to znowu jest hamowana przed pokazaniem swojego pełnego potencjału, a gdy zrywa łańcuchy jest siłą nie do powstrzymania. Z kolei Steve Rogers od początku był nikim. Chucherkiem, które z nikim nie mogło stanąć do walki i wygrać, a mimo to podnosił pięści i bił się za to w co wierzy. Gdyby nie otrzymał serum super żołnierza to i tak by poszedł na front, starałby się pomagać innym i byłby gościem, którego nie definiują mięśnie czy talent. To wszystko sprawia, że on jest naturalnym liderem, gościem z którym chcesz trzymać. Nie wiem jakie będą losy Carol po Endgame, ale ja na chwilę obecną nie kupuje, żeby ona miała być kimś więcej niż postacią od czarnej roboty. Jej siła sprawia, że każdemu spuści łomot, gorzej w rozmowie w kółeczku, gdzie trzeba przedstawić swoje argumenty i je wygrać.

Nijako wypadł też dla mnie Buddy Cop Movie z Furym. Zupełnie nie kupuje, że za kilkanaście lat ta śmieszkowa wersja Nicka Fury'ego, która śpiewa piosenki z reklam i rozpływa się na widok kotka będzie gościem z opaską na oku i wkurzonym wyrazem twarzy. W pierwszych filmach z nim, nikt nie chciał mu podpaść, po tym filmie wystarczy mu dać sierściucha. I to jak stracił oko? Szanujmy się. A jego relacja z Carol wydawała mi się strasznie wymuszona. Głównie żarty. Ja ogólnie często się śmieje się na tych sucharach z MCU. Mają swój urok. Tutaj większość gagów polegała na tym, że Danvers w coś strzeliła, a druga postać robiła zdziwioną minę. Pewnie wszystkiego nie pamiętam, ale policzmy: pierwszy pojedynek z Judem Law – dostaje z energetycznej piąchy, Nick Fury robi zdziwioną minę jak Carol strzela w telewizor z energetycznej piąchy, Nick Fury udaje złego, że Carol rozwala drzwi z energetycznej piąchy, Jude Law na końcu filmu dostaje z energetycznej piąchy po tym jak starał się przekonać Carol do jej nie używania. Cały czas ten sam gag!

Kolejnym problemem o który już częściowo zahaczyłem jest siła samej bohaterki. Ma to trochę związek z tym całym feminizmem do którego jeszcze wrócę, ale nie chodzi mi wcale o to, że z postaci kobiety zrobili tak przepotężną postać. Mam to gdzieś. Nie mam za to gdzieś nieumiejętnego budowania napięcia. W filmach, zwłaszcza bohaterskich, jest tak, że główny bohater nawet jeśli jest silny to musi się zmierzyć z czymś co w danej chwili jest potężniejsze od niego. Natomiast Carol z niczym w zasadzie nie ma problemu. Nie czułem napięcia, że Carol nie wyrwie się z kontroli Najwyższej Inteligencji (czy jak to się tam nazywało), bo na początku filmu wyrwała się z czegoś podobnego, kiedy Skrulle skanowały jej pamięć. A sam pojedynek z Bening był szybki i mało klimatyczny. Ot wyrwała coś z szyi i zyskała mega moce. I tutaj kolejny zgrzyt. Kiedy zaczęła strzelać energią na prawo i lewo i nikt jej nie mógł zatrzymać, zdałem sobie sprawę, że nie ma w tym filmie żadnej postaci, która mogłaby chociaż sprawić, że kropla potu spłynie z jej czoła. Jude Law i jego ekipa zostali zmasakrowani, a Ronan i jego kumple uciekli w popłochu. Gdzie tutaj napięcie? Ok, wiadomo, że w takich filmach ten dobry zawsze wygrywa, ale przynajmniej przeciwnik powinien być na w miarę równym poziomie. Czarna Pantera i Killmonger byli niemal identyczni pod względem siły, więc przynajmniej miałem to złudne wrażenie, że Czarna Pantera może przegrać. Tutaj jak Carol otrzymała moce to było pozamiatane i tylko obserwowałem ze znużeniem jak rozwala gości na statku czy lata niszcząc pociski jakby były zrobione z masła.

A co do tego feminizmu o który tyle osób krzyczy. Szczerze to nawet on wyszedł nijako. Ani mnie nie zezłościł, ani nie sprawił, że przeszedłem na Jasną Stronę Mocy. Tak, starano się grać tym, że mężczyźni są be i nie wspierają kobiet. Ojciec Carol ją hamował, goście z lotnictwa z niej szydzili, a Jude Law okazał się gnojem. Jeszcze ten Ronan co mocno akcentuje słowa i mówi, że wrócą po tę KOBIETĘ. Ale najzabawniejsze było dla mnie, że nawet z jej czarnoskórej przyjaciółki zrobiono samotną matkę, a w przypadku Fury'ego zagrano na stereotypie – to nie kobieta świruje na widok kota, a dorosły facet! I tak jak mówię. Feminizm w tym filmie był dla mnie zwyczajnie obojętny.

No dobrze, tyle narzekania, więc pora trochę posłodzić. Bardzo, ale to bardzo podobały mi się Skrulle z Talosem na czele. Kiedy usłyszałem, że Ben Mendelsohn będzie grać w tym filmie już wiedziałem jego postać. Ot korporacyjny dupek jakiego gra zawsze. A tutaj wielka niespodzianka! Okazało się, że jego postać jest fantastyczna. Zabawny, charyzmatyczny i przykładny ojciec rodziny. Scena w której spotyka swoją rodzinę była naprawdę wzruszająca i bardzo podobało mi się podkreślenie, że on też ma krew na rękach, bo wojna to wojna. Ogólnie fajnie film grał Skullami i konfliktem z Kree. Te wszystkie tajne hasła, próby ustalania kto jest kim i Oskarżyciele, którzy są tak fanatyczni, że niszczą planety na których mogły ukryć się Skrulle. Fajnie rozbudowuje to MCU i mam nadzieję, że to nie ostatni raz, kiedy ich widzimy.

achtung815

Uff. Feige stwierdził właśnie, że Danvers ma jakieś słabości, więc jest potencjał. Szkoda tylko, że trzeba było najpierw tej całej g-burzy, aby coś takiego zostało powiedziane. Gdyby wyjawił to jeszcze przed filmem, postać CM byłaby odbierana ciut inaczej.
Tu jest wywiad, tylko spacje trzeba zlikwidować:
www. flickeringmyth. com /2019/03/marvels-kevin-feige-reiterates-that-captain-marvel- isnt-invincible/

ocenił(a) film na 5
Skaza

Całkowicie w punkt.. Zgadzam się w 100%dodam tylko, że w kwestii całego MCU postać k. Marvel została podana w stylu DC-na siłę, bez planu. Pewnie jej wątek się rozwinie, ale na ten moment, jak dla Mnie, wcisneli ja, żeby zarobić dolce przed endgame.

ocenił(a) film na 8
WItakcY

"żeby zarobić dolce przed endgame"...
To może w ogóle odpuść sobie jakiekolwiek filmy za którymi kryje się kasa? c'nie? ;)
...a propos "na siłę"...wiesz kiedy CM pojawiła się w komiksach?
Te komentarze pod filmem są jakieś dziwne, czy aby dobrze się odżywiacie?

ocenił(a) film na 7
Skaza

Po pierwsze, zamknięte lokacje i pewna nijakość scenerii wyniku z umiejscowienia czasu i miejsca akcji na Ziemi w 1995 roku, gdy Ziemia była jeszcze bardziej zwyczajna i nudna, niż obecnie, ale film, niestety, nie daje kontrastu pomiędzy zacofaną Ziemią i super nowoczesną Galaktyką, bo Kosmosu jest w filmie niewiele, rozumiem jednak, że chciano wykorzystać stylistykę czasu i miejsca akcji: Pomyśl sobie, że film nakręcono w 1995 roku, wtedy ograniczenia nie będą aż tak przeszkadzać. Moim zdaniem, te ciasne lokacje, korytarze, itp. to celowy zabieg, żeby jak najbardziej upodobnić film do kina lat 90-tych.

Mi akurat buddy movie na linii Carol - Nick przypadło do gustu, a co do Fiurego, to jest On postacią tak owianą tajemnicą, że nie wiemy, czy nadal sobie nie śpiewa, itp. Wszak jego wizerunek jako byłego szefa T.A.R.C.Z.Y może być tylko na pokaz.

Carol była kontrolowana przez ostatnie sześć lat, gdyż Kree wiedzieli, jaką ma moc i nie chcieli, żeby Ona też o tym wiedziała, dlatego moment uwolnienia się (zerwania ogranicznika z szyi) jest na prawdę dobry i pokazuje pełną moc bohaterki - tren film nie miał nam pokazać wielkiej walki Cap Marvel z potężnym przeciwnikiem, tylko narodziny, przebudzenie bohaterki, nawet finałowa konfrontacja z jej mentorem łamie schematy i stereotypy końcowej nawalanki.

Zgadzam się, że Skrulle są super.

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

"na Ziemi w 1995 roku, gdy Ziemia była jeszcze bardziej zwyczajna i nudna, niż obecnie"

Pokolenie gimbazy. Obejrzyj sobie filmy z lat 70-90 to zobacz jaka była. Było lepiej niż teraz. Bez wsadzanej wszędzie politycznej poprawności, zwykłe filmy miały krew, cycki, cipki i nie było wyznacznika PG-13 lub R.

ocenił(a) film na 5
Alex_Tyler

Zgadzam się. Ja bym jeszcze dodał, że to była ostatnia dekada wolności. Internet raczkował, z telefonami i zasięgiem było różnie. Nie było takiej inwigilacji i social mediów. Mogłeś jechać gdzieś i nikt nie wiedział kim jesteś/co robiłeś wcześniej, ludzie byli jacyś bardziej życzliwi i kontaktowi. Na prawie całym świecie panował pokój, a terroryści byli tylko w filmach.

dezertx

Kiedyś to było... w Polsce bezrobocie, na świecie wojna w krajach byłej Jugosławii, wojna w zatoce, kolejne wojny domowe w Afryce, terroryzm IRA, ETA, niepokoje w Azji.

ocenił(a) film na 5
karcow

Nie porównuj OPERACJI pustynna burza i wojny domowej w Jugosławii do tego co mamy po 9/11 czyli wojny na pełną skalę : Afganistan, Irak, Libia, egipt, Syria, zamachy terrorystyczne w Madrycie Berlinie Londynie Bostonie , inwazja islamu na eu, Krym.
Co do Polski to może i było biedniej , ale ludzi ogólnie było więcej a po 2004 wszystkich wymiotło do pracy za granicą

ocenił(a) film na 8
dezertx

Lata 90 i pokój? a wojna domowa w Jugosławii? I wojna w Zatoce Perskiej? Ponadto Sudan, Somalia Rwanda.

ocenił(a) film na 5
fastbyte

to były pojedyńcze konflikty. Poza kotłem bałkańskim gdzie każdy z każdym wojował to reszta była gdzieś daleko od EU/USA. po 9/11 mamy terroryzm, zamachy, wojne na Urainie, cały bliski wschód i północna afryka to ciągłe wojny/przewroty.

ocenił(a) film na 8
dezertx

myślę, że bilans ofiar i tak byłby na "korzyść" lat 90. Natomiast co do tej inwigilacji, teraz w wielu aspektach jest lepiej. Choćby podróżowanie po Europie bez paszportu. Jeżeli odłożysz komórkę i komputer to nikt nie wie gdzie jesteś.

ocenił(a) film na 5
fastbyte

jak masz zdjęcie biometryczne i jesteś w bazie to z byle kamery można cie zidentyfikować.
A co do liczby ofiar to może i więcej było ich w latach 90tych (lub o tych nowszych nie wiemy) ale nasz "świat zachodni" był wtedy spokojniejszy i w oddali od wojen

ocenił(a) film na 2
lelen_lis

Co ty gadasz, lata 90te to byl raj na ziemi. Pelna wolnosc i swoboda bez ograniczen. Przestrzen publiczna i eter niezanieczyszczone przez cale to szambo, ktore mamy obecnie.

ocenił(a) film na 5
lelen_lis

"w 1995 roku, gdy Ziemia była jeszcze bardziej zwyczajna i nudna" W 1995 roku miałam 22 lata i uwierz mi złotko, że nie było wtedy NUDNO, oj nie było.

ocenił(a) film na 7
descolada

Widzę, że NIKT nie zrozumiał sensu mojej wypowiedzi ;)
Ziemia była nudna w porównaniu do Kosmosu, który wyprzedzał nas już wtedy o tysiące lat w uniwersum Marvela.
W Marvela nasza planeta jest najbardziej zacofanym miejscem w Galaktyce, dlatego wszyscy chcą ją przejąć lub zniszczyć.

ocenił(a) film na 5
lelen_lis

Ale dlaczego miałoby to mieć wpływ na estetykę filmu dziejącego się w 1995 roku? Czy sposób postrzegania Ziemi przez mieszkańców kosmosu powinien wpływać na jakość filmu?

ocenił(a) film na 7
descolada

P o prostu myślałem, że pokażą większą przepaść technologiczną i kulturowa, ale, niestety, Kosmosu jest jak na lekarstwo.

ocenił(a) film na 5
lelen_lis

Niestety. Ja też wolałam cześć kosmiczną.

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

To nie kwestia szeroko pojmowanej nudy, która wszyscy wszystko usprawiedliwiają. Tobie bardziej chodzi o słowo "atrakcyjność". A atrakcyjnie można przedstawić dosłownie wszystko, czego najlepszym przykładem jest właśnie kino. Tłumaczenie indolencji twórców filmu stwierdzeniem, że to wina ówczesnych realiów to kuriozum.

ocenił(a) film na 6
Skaza

A już myślałam, że tylko ja mam takie odczucia co do głównej bohaterki jak i samego filmu.

ocenił(a) film na 5
Skaza

Zgadzam się z tą opinią o KM w 100%. Dla mnie ten film jest zwyczajnie mdły. MCU zdażyło mnie przyzwyczaić do indywidualnego podejścia do kina superbohaterskiego ciekawych reżyserów. Tu nie było czuć ŻADNEJ silnej osobowości. Nikt nie miał odwagi na eksperymenty i wizjonerstwo. Meh

Skaza

Zgadzam się z opinią o Danvers, a nawet dodam, że ona nie jest superBOHATERKĄ, bo nie zauważyłam w niej potrzebnego heroizmu. Jest silna, to fakt, ale posiadanie mocy to za mało.

ocenił(a) film na 5
Skaza

Zgadzam się w 120%. Też nie miałem jakiś wysokich oczekiwań idąc na ten film, a mimo to się rozczarowałem. Po wyjściu z kina pomyślałem że może mam już przesyt filmów spod znaku MCU, ale jak przeczytałem Twój komentarz to widzę, że to chyba jednak nie to. Kapitan Marvel po prostu nie wniosła nic nowego, historia była prosta jak budowa cepa, przewidywalna i w żaden sposób nie potrafiła zaangażować widza. Do tego Brie Larson nie przekonała mnie w tej roli. Film nie nudził, ale też nic po sobie nie zostawił.

ocenił(a) film na 6
Skaza

Zgadzam się. Według mnie jest to najsłabszy film marvela.

ocenił(a) film na 7
Skaza

Jak dla mnie nie jest źle. Nie oczekiwałem w zasadzie nic po tym filmie, może dlatego mi się nawet podobał :) Pomijam feministyczne burze wywoływane przed filmem. Jeśli chodzi o sam film to moim zdaniem zrobili dobry wstęp do Avengers, ale nie Endgame tylko ogólnie. Podejrzewam, że wiele osób patrzyło by na film inaczej gdyby wyszedł jako pierwszy kilkanaście lat temu. A moim zdaniem tak to należy traktować, jako początek. Po Infinity War i zobaczeniu zwiastuna KM byłem sceptycznie nastawiony, że Marvel nie przebije niczym Avengersów. Tutaj nic nie musieli przebijać, mamy po prostu nową postać wprowadzoną do uniwersum. Dla mnie film bardzo w klimacie Iron mana 1. Mniej fajerwerków, wiecej zwyczajności. SPOILER pomijając kota który faktycznie zrobił robotę :) dla mnie mega scena z wczytywaniem pliku z czarnej skrzynki. Młodzi może nie zrozumieją, ale dla osób żyjących przed rokiem 2000 świetne wspomnienia :) SPOILER KONIEC Także podsumowując wg mnie film jak najbardziej ok. Podsyca temperaturę w oczekiwaniu na Endgame.

ocenił(a) film na 1
Skaza

Bełkoczesz.
Niczym się nie różni od Iron Mana 1. Problem polega na tym, że zaczynasz dorastać i już ci się wszystko miesza i nudzi. Zwyczajnie ileż razy można oglądać to samo ? Dobry film bo Wakanda ładnie wyglądała ? No proszę cię takie bzdury piszesz. Za 10 lat jak przeczytasz swojego posta to się zdziwisz, że takie bzdury wypisywałeś. Film jest zwykłym patrzydłem jak wszystkie od początku tych serii Iron Man 1. Za chwilę będziesz dla każdego kolejnego coraz bardziej krytyczny i przyjdzie ci dyskutować z dzieciakami dla których ten film będzie pierwszym.
Dziecko dorastasz a nie bohaterka była silna i nie miała przeciwników wmawiasz sobie bzdury powoli.

ocenił(a) film na 4
markin

Bełkoczesz.
Gdyby kino superbohaterskie faktycznie mi się przejadło lub zaczęło przejadać to nie czekałbym na tego typu produkcje wychodzące w tym roku czy nie doceniał Aquamana, który był bardzo przyzwoitym filmem przygodowym (7/10). I nigdy nie napisałem, że Czarna Pantera to dobry film, bo Wakanda ładnie wyglądała. Wymieniłem Czarną Panterę i resztę średniaków od Marvela w kontekście tego, że nawet przeciętne produkcje potrafią mieć dla mnie coś interesującego do zaoferowania. Captain Marvel nie ma takiej rzeczy i ogólnie nie jest dobrym filmem.

ocenił(a) film na 1
Skaza

zobaczysz

ocenił(a) film na 8
Skaza

Dla mnie KM była swoistego rodzaju odskocznią od typowych filmów bohaterskich, może jeszcze antman i w mniejszym stopniu Strażnicy. Filmy gdzie bohaterowie są sobą "zwykłymi ludźmi" a nie pompatycznymi, heroicznymi do bólu osobami.

ocenił(a) film na 5
fastbyte

no spoko. ja tego nie czułem. Wole IM3 gdzie Tony musi sobie radzić bez zbroi, Jarvisa etc.

Skaza

Idealnie opisane. Całokształt tego filmu jest po prostu marny i pisany na kolanie. Wiedzieli, że i tak zarobią krocie więc nie trzeba się było za mocno starać.

Filmowi brakowało TEGO CZEGOŚ, tego mocnego akcentu. Tutaj ziewałem i w sumie czekałem aż się skończy. Słabo wyeksponowane walki, miało być " więcej, wyżej, głośniej" a jest jak jest.... po prostu przeciętnie. To nie wina Pani Larson. Według mnie winny jest cały denny i marny scenariusz. Do filmu można by dołożyć jakąś ogromną wojnę czy konkretną walkę z silnym przeciwnikiem a tutaj tego zabrakło.

Film nijaki.

ocenił(a) film na 1
Skaza

jak się włącza Nirwana i No Doubt film osiąga poziom szmiry z podwórka lub pola gimbazy jak można coś takiego serwować. Kobieta reżyserem... masakra jakaś ten duet reżysersko scenariuszowy to porażka na pełnej linii. Jaki plecy mają w Hollywood dostarczają producentom i decydentom dzieci do zbiorowej pedofilii bo nie wyobrażam sobie innej opcji w powierzeniu tego filmu Anna BodenRyan Fleck.

ocenił(a) film na 4
Skaza

Podpisuje się pod tym, świetnie napisane :) Film był jak dla mnie całkowicie bezbarwny, zero napięcia do którego przyzwyczaił mnie Marvel, a sam film oglądało się nudno - mam nadzieje, że w ENDGAME pokaże się z lepszej strony ta postać. Film maksymalnie zasługuje na ocenę 6, reszta filmów Marvela go zjada.

ocenił(a) film na 1
kibbekPL

bezbarwny film dostaje 6 no ja pie...

ocenił(a) film na 5
Skaza

Nic dodać nic ująć.

Skaza

Co do uczucia braku wroga. Musieli wprowadzić kogoś na tyle silnego, żeby ludzie uwierzyli, że pokona Thanosa. To jest główny minus filmu, że powstał tylko by nakręcić nowych Avengersów. Sama postać dla mnie była autentyczna, film bardzo przyjemny i miła odmiana widzieć kobiecą postać, która nie świeci cyckami/nie kocha się w chłopaku przez pół filmu lub jest odrealniona. Dzięki temu Kapitan Marvel polubiłem bardziej niż Wonder Woman, która wydawała się nierealna i wyjątkowa na tle innych kobiet.

ocenił(a) film na 3
matuszewski4

Jeśli Marvel została wprowadzona, by pokonać Thanosa, to Bóg mi światkiem, Endgame dostanie ode mnie jedynkę. To będzie słabe deux ex machina, które zabije całe napięcie i zniszczy serię :/

ocenił(a) film na 5
Phoenix_4

Ja też

ocenił(a) film na 7
Skaza

Ty jesteś Skazza z twitcha ??

ocenił(a) film na 4
Danio31b

Nie. Ja jestem z Króla Lwa.

ocenił(a) film na 5
Skaza

Bardzo fajna recenzja, zgadzam się w 100%

ocenił(a) film na 3
Skaza

Zgadzam się. Właściwie jedyna interesująca postać w tym filmie to kot, a to wiele mówi. Scenariusz był strasznie słaby. Sama Larson grała jak drewno i nawet nie można jej braku emocji wytłumaczyć wychowaniem przez obcych, bo w domu przyjaciółki nagle te emocje znikąd się pojawiły, by potem znowu zniknąć. Dodajmy do tego wykreowanie Marvel na Mary Sue i feministyczną papkę, gdzie praktycznie każdy biały mężczyzna jest zły, to mamy przepis na fatalny film. Suchary, które bohaterowie wypowiadali, wcale nie pomogły.

ocenił(a) film na 7
Skaza

Dla mnie ten caly film to był dobry prolog do avengersów których jeszcze nie ogladalem. Jedynie spiderman homecoming tez jakos mi nie podszedl.
Chyba filmy Marvelowskie a bardzo mnie rozpiescily, bo ten film oceniam co najwyzej na dobry, chociaz gdybym ogladal go jakos w 2012 uznalbym go za bardzo dobry

ocenił(a) film na 7
Skaza

W życiu gorszych bzdur nie czytałem

ocenił(a) film na 9
Skaza

Ze tez Ci sie chcialo tyle pisac i to pewnie jeszcze na telefonie. Fuuuu...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones