Ten film jest niesamowity, świetny pod każdym względem. Widać wyraźnie, że Besson się nim
inspirował gdy tworzył Leona, a ja wychowałem się na Leonie, ale Glorie pokochałem jeszcze
bardziej. W tym filmie wszystko jest idealne, a przy tym typowo amerykańskie, bo w tym filmie
Cassavetes bardziej powrócił do swoich przygód z Hollywood i dlatego udało mu się to
połączyć wraz z jego autorskim podejściem i stworzył niesamowity film, który ani przez chwilę
nie dłuży się. W tym filmie jest tak dużo niesamowitości, że aż trudno skupić się na jednym w
obawie by nie pominąć inne. Właśnie za to lubię Cassavetesa, że tworzył coś całkiem
nowatorskiego i przy tym niesamowitego. Ah mógłbym wiele pisać. Wiem jedno, do tego tytułu
jeszcze kiedyś powrócę z rozkoszą. Jeszcze a propo końcówki, większość nie wierzy w to
pozytywne zakończenie widząc w tym fantazmat dziecka albo przedśmiertny Glorii - najwyraźniej
to wszystko przez dołujące kino Bergmana i tego typu typów, bo przecież kino Cassavetesa jest
bardzo pozytywnie, jego filmy nigdy nie kończą się źle, tym bardziej w Glorii mógł sobie
pozwolić na tak wzruszające zakończenie. Ale widz ma prawo do swojej interpretacji;p Magia
kina i jednocześnie magia codzienności.