Ola przez cały film irytowała mnie swoim zachowaniem
Grała postać pewną siebie, wiedzącą dobrze czego chce od życia. Widać takie kobitki są dla ciebe za mocne :P Może nie podniósł by ci się przy takiej, jak gościomwi z filmu? Aaa, no to wiadomo już o co chodzi ;)
Z pewnością nie tylko Ciebie. Słaba rola i źle grająca Zawadzka. Jakie motywacje właściwie stały za jej decyzjami? Seks? Nie udało się z jednym bratem, więc przerzuciła się na drugiego? Jezu...
pewnych siebie kobiet? Przecież ona grała kompletną kretynkę, której zaimponowal debil z charyzmą. taki bardziej wysublimowany typ blachary po studiach prawniczych. Tępa dzida i tyle, za przeproszeniem.
Na mnie zrobiła wrażenie jakby przez cały film cierpiała na szczękościsk i cedziła słowa, zawsze takim samym tonem. Chyba przez cały czas miała tę samą minę. Dziwnie/śmiesznie się poruszała - taka niby modelka - ale ja nigdy nie widziałam na ulicy, żeby jakakolwiek kobieta tak chodziła. Nie wiem po co to było. Jak już musiała tak chodzić, to ktoś ją powinien poinstruować, że stopy powinna stawiać w linii prostej, bo jak zachodzą za siebie to śmiesznie wygląda. Między nią a Antkiem nie było żadnej chemii i nie wiem jak ktokolwiek mógł uwierzyć w tę miłość. Ja nie uwierzyłam.
Babsko to widzisz codziennie jak patrzysz w... A nie, sorry, szkoda strzępić ryja.
Wy sobie kpicie prawda? Te komentarze to ma być żart? Ogólno-filmwebowa zgrywa ze zdrowego rozsądku? Przecież ten film nie byłby nawet w połowie tak dobry, gdyby nie postać Kasi Zawadzkiej. To jest jej film. Ogląda się go dla niej, bo jest tak dobra w tym co robi. Tworzy postać fascynującej, wyrafinowanej, złej, a jednocześnie niesamowicie pociągającej kobiety, która jest dla widza tak interesująca jak mrok w niej. Świetnie napisana postać, która kradła każdą minutę tego filmu, odegrana brawurowo przez niesamowitą aktorkę, będącą jednocześnie jedną z najpiękniejszych kobiet jakie chodzą po tej planecie. To tak dla uściślenia. A sam film? Ogólnie dobra beka, najlepszy obok Small World od Vegi. Hejt na Bad Boya jest niezłym przykładem zbiorowego zidiocenia - ten film naprawdę trzyma się kupy, ma solidnie poprowadzoną fabułę, nie jest zlepkiem przypadkowych scen, jak to często bywa u tego reżysera, jest naprawdę śmieszny (dla kogoś kto lubi czarny humor), nieźle wyreżyserowany, nie ma w nim żadnych chrześcijańskich odjazdów, ogląda się bardzo przyjemnie, idealnie wręcz do paru piwek, z kilkoma przerwami na papieroska. Widziałem dwa razy, raz w kinie gdy wyszedł i przed chwilą na netflixie i nie był to czas zmarnowany. To chyba jest teraz taka moda, żeby jechać po Vedze bez litości, dla zasady, nie widząc tego, że ten gość, jak ma lepszy scenariusz i jak mu się chce, to naprawdę umie nakręcić niezły rozrywkowy film. Przykre jest to, że jest on w zasadzie jedynym reżyserem w Polsce, u którego mają co szukać fani mocniejszych wrażeń. Wy się dziwicie że ci znani aktorzy ciągle u niego grają - ja nie mam żadnych wątpliwości dlaczego to robią. Granie u Vegi to po pierwsze dobra zabawa, po drugie okazja wykazania się w nietypowych rolach, po trzecie zapewne dobra kasa. Nie macie pojęcia o kręceniu filmów, o pisaniu ciekawych postaci czy o grze aktorskiej, nie macie także poczucia humoru ani dystansu do siebie i świata, wymaganych do doceniania prostych filmów tego typu. I śmiecie jechać od najgorszych po ludziach pracujących przy tym filmie, którym do pięt nie dorastacie. To jest w sumie jeszcze większa beczka niż Bad Boy. Dziękuję za wypowiedź.