Za dużo patosu, za mało realizmu, postacie biało czarne - wyraźny podział na tych dobrych męskich i dzielnych i na tych złych, tchórzliwych. Za dużo filozoficznego bełkotu "wojna jest wspaniała bo pozwala docenić życie". Po co takie teksty? Nie lepiej pozostawić to niedopowiedziane aby widz sam sobie dopowiedział takie teksty? Albo "jak zostane doradcą szhoguna to przywrócimy ere wojen" - tekst jak z bajki tylko po to aby pokazać jak złym człowiekiem był ten, którego mieli zabić... Widz sam powinien się domyślać kto jest jaką postacią, a tutaj wszystko podane jak na tacy. Fabularnie mam wrażenie że film zrobiony na poziomie gimnazjum - wszystko wytłumaczone 5 razy, wszystko oczywiste, przewidywalne. Brak jakiejś głębi - ot czysta nierealistyczna wyrzynka w którą wpleciono jakieś filozoficzne wątki aby było wrażenie że to jednak głęboki, życiowy film.. Sceny walk może i ciekawe, ale za dużo ich przez co stają się mdłe i nie są emocjonujące. Główne postacie są herosami którzy wyrzynają dziesiątki wojowników wroga tak jakby tamci byli zwykłymi chłopcami do bicia. Przecież tamci należą do świty tego kolesia to też powinni być mężnymi, dobrze walczącymi samurajami. Jedynie fajne zdjęcia, widoczki krajobrazy można pooglądać... Spodziewałem się czegoś lepszego... Według mnie kultura i historia Japonii jest dużo bogatsza, ciekawsza aby pokazać ją jako zwykłą wyrzynkę...